wtorek, 28 maja 2013

coś innego.

Wysłałam.... 
Wszystkie listy już poszły do Ciebie Kochanie.
Teraz tylko czekam. odpiszesz czy nie? Ciągle zadaje to pytania. boje się... tak cholernie się boję. 
Codziennie zaglądam do skrzynki i nic. głupie, nie? Przecież tyle kilometrów mają do pokonania, na pewno są jeszcze w drodze. 
Mam cień nadziei że się ucieszysz, że nie zapomniałeś o mnie, że odpiszesz. tak bardzo tego chcę. Będę czekać, tydzień, dwa.. tyle ile trzeba będzie. będę czekać na Ciebie. 
To nie może się tak skończyć... 
Zdaje sobie sprawę że za dużo wymagam, to przecież ja wyjechałam, ja Ciebie zostawiłam. 
Wiedz, że nigdy sobie tego nie wybaczę, przenigdy. 
Przepraszam raz kolejny, wiem że to nic nie da, wiem że to niczego nie zmieni, niczego nie naprawi. 
Siedzę i piszę. takie przelanie myśli, uczuć bardzo mi pomaga, jest mi po tym o wiele łatwiej. 
Ostatnie dni są męczarnią. nie wiem co myśleć, co robić. pozostaje mi tylko czekać, a czas mnie zabija. 
Odpisz mi cokolwiek, proszę. 

czwartek, 23 maja 2013

List 6.


Nie dotrzymuje słowa, nie piszę codziennie... Przepraszam.
Tyle się dzieje, a to wszystko wygląda jak kiepski żart. 
Ostatnie dni spędzam w całości w domu babci... po jej odejściu chcę wszystko sama tam uporządkować.
Nie jest łatwo, za każdym razem jak tam wchodzę widzę Ją, wychodzi z kuchni i z uśmiechem woła mnie na obiad... tam jest tak dziwnie... pusto, cicho, czuć samotność i tęsknotę. 
Mimo tego uwielbiam tam przesiadywać, krok po kroku sprzątać cały dom... z każdym nowym zaułkiem odnajduje nowe pamiątki rodzinne, poznaje nowe historie. Jest tutaj tyle zdjęć, które zachowam dla siebie, bo to właśnie one są najlepszym wehikułem czasu dla myśli. 
Czuje obecność babci, słyszę ją.
Wstaje rano i udaję się kilka przecznic dalej do Niej. Witam się z nią, zapalam znicz i kładę tulipana. Mam czas tylko dla Niej, rozmawiam z nią, modlę się. Dochodzi godzina 10 i spotykam starszego Pana, nazywa się Henio i jest polakiem. Codziennie mijamy się o tej samej porze. Przysiada się do mnie i zaczynamy rozmawiać. Po chwili wstajemy, żegnamy się z babcią i idziemy dalej. Kilka grobów dalej zatrzymujemy się. Siadamy na ławkę i oddajemy się modlitwie. Panuje wielka cisza. Chwilę później wstajemy i pomału się oddalamy. Skręcamy na alejkę ku wyjściu. Mijając wejściową bramę przerywamy ciszę i zaczynamy rozmowę o zwykłych, codziennych sprawach. Trochę to dziwne... z tym starszym Panem dogaduje się lepiej niż z rodzicami, pomału zyskuje przyjaciela. Mogę z nim o wszystkim porozmawiać, zwierzyć się, wypłakać. Wiele nas łączy. On niedawno pochował swoją żonę, ja babcię. Córka zostawiła Go i wyjechała za ocean w poszukiwaniu pracy, ja zostawiłam Ciebie i wyjechałam tutaj. On nie ma nikogo bliskiego, ja wbrew wszystkiemu też czuję się osamotniona, mimo rodziny którą tutaj mam. Bardzo się zżyliśmy ze sobą. Wczoraj wyznał mi coś pięknego, siedząc nad grobem babci, powiedział że jestem wspaniałą wnuczką i że bardzo przypominam mu jego jedyną córeczkę, że... zastępuje mu ją. Na te słowa popłynęły mi łzy z oczu, a On przytulił mnie mocno. 
Tak bardzo ucieszyły mnie jego słowa.
Wiesz Skarbie, bardzo dużo opowiadałam Mu o Tobie, te rozmowy pomagają mi. Jest drugą osobą po babci, której tak zaufałam. Mówi że jestem bardzo dzielna że to znoszę, rozłąka z Tobą, śmierć babci... Obiecał że mi pomoże, że razem wymyślimy jakiś sposób byśmy znowu byli szczęśliwi. Powtarza mi, że nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko te z których za szybko rezygnujemy, a ja z Ciebie nigdy nie zrezygnuję. Tłumaczy mi że jeśli naprawdę się kochamy to przetrwamy wszystko, bo to co mamy w rękach jest chwilowe, a to co w sercu zostaje na zawsze. Daje mi nadzieję na lepsze jutro, dodaje siły do walki. Wierzę że już niedługo się spotkamy.
 W nocy otworzyłam pudełeczko z listami. Leżałam i płakałam w poduszkę, tak bardzo tęsknie... 
nie mam siły by żyć. 
Brakowało mi tam jednej kartki. Przypomniałam sobie że trafiła ona w inne miejsce, przecież tamten list chciałam wysłać do Ciebie. Myślę o tym coraz częściej. Jednak boję się... a co jeśli mi nie nie odpiszesz? Przecież to ja zostawiłam Ciebie, to teraz Ty możesz mnie zostawić... 
Pan Henio namawia mnie żebym wysłała, że nie przekonam się jeśli nie zaryzykuję. Jest pewien że dostanę odpowiedź od Ciebie, że czekasz tam na mnie, a jeśli nie odpiszesz, to będę musiała zacząć uczyć się życia bez Ciebie. Postanowiłam... wysyłam wszystkie listy, z obu pudełek, włącznie z tym. 
Pamiętaj: Szczerość to podstawa, daje nam wszystko czego tylko chcemy. Bądźmy szczerzy nawet w tym momencie kiedy mamy powiedzieć najgorszą rzecz na świecie. 
Nie zapomnij jak bardzo Cię Kocham, jak mocno tęsknie i jak bardzo żałuję że wyjechałam, że nie zrobiłam niczego co mogłoby zmienić decyzję rodziców.. Przepraszam że Cie zraniłam. 
Mela. 

piątek, 10 maja 2013

List 5.




Przez kilka dni nie otworzyłam pudełeczka, nie trafił tam żaden list. 
Codziennie zaczynałam pisać, lecz żadnego listu nie dokończyłam,
każdy z nich po kolei trafiał do kosza, nie mogłam skleić żadnego zdania.  
Nie wiem czy uda mi się dokończyc to pisanie, czy wystarczy mi sił...
Stało się coś strasznego... moja babcia 4 dni temu odeszła, w nocy Pan zabrał ją do siebie.
dalej nie mogę w to uwierzyć, przecież jeszcze niedawno siedziałam przy jej łóżku i słuchałam jej opowiadań o dziadku, o ich pięknej miłości która tyle wytrzymała..pocieszała mnie że z nami będzie tak samo, że jeśli się naprawdę kochamy to będziemy czekać na siebie, że pokonamy wszystkie przeszkody. Bardzo nam tego życzyła. Dzięki Niej było mi tu łatwiej. Mimo choroby która  ją zabijała, mimo bólu i cierpienia uśmiech nie schodził jej z twarzy, poczucie humoru nie opuszczało. 
Lekarze uprzedzili mnie że to już końcówka, że jej serce przestaje bić... mówili żebym przygotowała się na jej odejście, żebym zaczynała się z tym godzić, bo nic już nie można zrobić.  
Ale jak mogłam się z tym pogodzić? Pogodzić się z tym że już nigdy jej nie zobaczę swojej ukochanej babci, że nie usłyszę jej ciepłego głosu, że nie weźmie mnie na kolana i nie poczęstuje pysznymi ciasteczkami? To było niemożliwe... do końca wierzyłam że jednak babcia wygra, że nabierze sił i wróci ze mną do domu, a w sobotę znowu upieczemy razem ciasto, przy czym będzie mnie wyganiać z kuchni żebym nie podjadała jej masy... 
Byłam przy niej non stop, nie opuszczałam ani na chwilę. 

Siedziałam przy łóżku, a babcia spała. Nagle lekarz wszedł do sali i poprosił mnie żebym na chwilę wyszła. Stał i wpatrywał się na monitory do których była podłączona. Po chwili wyszedł na korytarz. Widząc jego minę wiedziałam że coś jest nie tak. Stałam oparta o ścianę,  poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Nie słuchałam co do mnie mówi, dotarły do mnie jego dwa ostatnie słowa ' przykro mi '. Dwa słowa, których tak bardzo nie chciałam usłyszeć, bałam się tego momentu. przez jakiś czas nie wiedziałam co się ze mną dzieje, straciłam kontakt z rzeczywistością. Obudziłam się w pokoju pielęgniarek... Myślałam że to był zły sen, ale otwierając oczy ujrzałam przed sobą zapłakane twarze rodziców... Nie wierzyłam w to, pobiegłam w stronę sali babci a jej już tam nie było, zostało puste łóżko... Poczułam ogromną pustkę, jakby ktoś zabrał kolejną cząstkę mnie. 

Dzisiaj było Nasze ostatnie pożegnanie. Mnóstwo ludzie na cmentarzu, tyle pięknych słów na jej temat. Byłam z rodzicami, pierwszy raz od przyjazdu tutaj przytuliłam się do Nich. Wspieraliśmy siebie nawzajem. 
Kilka godzin przed śmiercią babcia powiedziała że jak odejdzie to nie chcę abym płakała, żebym przeżywała jej odejście, bo jeśli już to się stanie to odejdzie tylko ciało, a Ona zawsze będzie przy mnie. Nie opuści mnie nigdy. Musiałam jej obiecać, że poradzę sobie, że dam radę.
 Nie dotrzymałam słowa... Nie radzę sobie. Kolejna najbliższa mi osoba odeszła. 
Zostałam już na tym świecie całkiem sama. 
Nawet nie wiesz jak w tych chwilach brakuje mi Ciebie...
Dlaczego to życie jest takie okrutne?  Po kolei zabiera mi wszystko co jest ważne dla mnie... Ty, przyjaciele, dom w Polsce a teraz jeszcze babcia. Tego już za wiele...
Nie chce takiego życia, chce do Ciebie... Chcę przytulić się do babci. 
Nie jestem już człowiekiem, nie ma we mnie życia, jestem pustym ciałem. 
co mi z tego?
Chce umrzeć. 
Kochanie muszę kończyć. wracam na cmentarz, wracam do babci. 
Kocham Cię, nie zapomnij o mnie. 
Mela. 



środa, 1 maja 2013

List 4.



Kolejny dzień zleciał, kolejne godziny bez Ciebie za mną... 
Ale ile jeszcze? Ile jeszcze będziemy cierpieć? Jak długo to ma trwać? 
Kiedy ból mnie opuści a tęsknota zniknie? Kiedy znowu zacznę się uśmiechać? 
Kiedy będę dawną Melą? 
Nie znam odpowiedzi na ani jedno pytanie, nie znam żadnej prócz jednej... że będzie to wiecznością, że to się nie zmieni nigdy, bo przecież nigdy nie przestanę Cię Kochać Skarbie. 
Z dnia na dzień coś się we mnie zmienia... coś pomału pęka.
Zmieniam spostrzeżenia na temat życia... zawsze było ono takie super, dziękowałam Panu Bogu za każdy dzień, za każdy najmniejszy szczegół... a teraz? Teraz jest całkiem inaczej... nienawidzę go.
Nienawidzę rodziców za to że mnie urodzili, za to że jestem ich córką. 
Gdybym miała inną rodzinę to nie musiałabym być teraz tutaj całkiem sama, byłabym tam z Tobą. 
Tak bardzo ich prosiłam żeby pozwolili zostać mi w Polsce. Ciocia Janina chciała się mną zaopiekować, miałam zamieszkać u niej. Byłoby to w innym mieście, ale bliżej Ciebie. 
Ale nie... rodzice byli nie ugięci, podjęli decyzję o wyjeździe nie zważając na mnie i moje szczęście.
Obwiniam też siebie... przecież mogłam być bardziej stanowcza wobec nich, mogłam coś zrobić, chociaż próbowałam chyba wszystkiego... 
Przez swoje chore ambicje tracą swoje jedyne dziecko, tracą mnie... 
Zawsze powtarzali mi że jestem dla nich najważniejsza, że zrobią dla mnie wszystko. A tak bardzo mnie zawiedli... Nigdy nie uwierzę już w ich żadne słowa.
To boli, tak cholernie boli... każdy dzień tutaj jest potworną męczarnią. Oni mają siebie a ja?
 Ja nie mam nikogo, na nikogo nie mogę liczyć, z nikim nie mogę porozmawiać, nikt mnie nie rozumie... Zostają mi jedynie te listy, to tutaj mogę przelać na kartki wszystkie uczucia, myśli... 
Pewnie pomyślisz że mam kuzynkę w swoim wieku, to mogę się jej wyżalić.. ale nie, ona nie wie jak to jest. Ma chłopaka z którym jest szczęśliwa, ma Go przy sobie. a ja patrząc na ich uśmiechnięte, zakochane twarze cierpię dwa razy mocniej, uderza to we mnie z potrójną siła. 
I jeszcze te jej słowa ' Mela, będzie dobrze. wszystko się ułoży. poznasz nowego chłopaka, zobaczysz '. Nie znoszę jak tak mówi, nie znoszę jej za to. Rzygam takim tanimi pocieszeniami.
Ona niczego nie rozumie, nikt nie rozumie... 
Sama wiem że nie będzie dobrze, że nic się nie ułoży. Nie dopuszczę do siebie żadnego innego chłopaka, bo  to Ty jesteś moim mężczyzną, jedynym. A ja jestem tylko Twoja i to się nigdy nie zmieni, nie zależnie od tego ile kilometrów będzie nas dzielić... pamiętaj o tym Misiu. 
Chciałam Ci powiedzieć że podjęłam decyzję...uciekam stąd, zostawiam ich wszystkich samych, bez słowa wyjaśnienia i pożegnania. Nikt mnie tutaj nie zatrzyma. wrócę do Ciebie i przyjaciół. Potraktuję rodziców tak samo jak oni Nas. Poczują jak to jest gdy zostajemy bez ukochanej osoby, Jak serce krwawi. jest to tylko kwestią czasu.. Jak tylko załatwię wszystkie sprawy związane z powrotem do kraju to pakuję się i wracam. Będzie to moja największa tajemnica, nikt się o tym nie dowie. Pewnie to trochę potrwa, miesiąc.. może więcej. Tyle dzieli nas od zaznania szczęścia. 
Musimy się spiąć i dać radę. Wierzę że uda nam się to, wytrzymamy jeszcze trochę. 
Tylko dzięki tej myśli moje kąciki ust co jakiś czas się podnoszą wywołując maluteńki uśmiech. 
Misiu... już nie mogę się doczekać ! 
Ten list jako jedyny trafi do innego pudełeczka. Będzie tam leżał dopóki nie podejmę decyzji co do niego. Są  dwie strony, jeden dylemat. Chciałabym go wysłać do Ciebie, chciałabym abyś opowiedział mi wszystko co się dzieje, jak się masz... ale boję się że po tym wszystkim nie chcesz mnie znać, że nie odpiszesz.. A ja będę codziennie zaglądała do skrzynki pocztowej z myślą że znajdę tam coś dla mnie, twoją odpowiedź. Boję się rozczarowania, nie wytrzymałabym tego. To jest takie trudne... 
Kochanie jest godzina 21:21 - jedna z magicznych dla mnie. to właśnie o tej porze pierwszy raz usłyszałam z Twoich ust ' Kocham Cię' kierowane w moją stronę. Te 4 cyfry już na zawsze będą dla mnie jedną z najważniejszych liczb. 
Jest dosyć późno, powieki kleję się do snu... zaraz położę się do łózka, będę próbowała usnąć, kolejne próby będą niepowodzeniem.. znowu wezmę tabletki, które pomogą mi pogrążyć się we śnie... przed nim pomyślę o Tobie, będę rozgrzebywać stare wspomnienia.. 
Przytulę misia i poczuję Twoją obecność. 
A jutro nastanie kolejny dzień, napiszę kolejny list. 
Pamiętaj Skarbie że obiecałeś tej samotnej Pani, mieszkającej przecznicę dalej, że pomożesz jej jutro w przeprowadzce. Nie zawiedź jej. 
Masz takie dobre serduszko. Kocham Cię. Pa.

Mela.