poniedziałek, 29 kwietnia 2013

List 3.


Cześć Kochanie. 
 Chciałam Cie bardzo przeprosić.. nie napisałam wczoraj listu, ale tyle się działo...
Może od początku... moja babcia, która mieszka niedaleko Nas, poważnie zachorowała, 
a wczoraj jej stan pogorszył się, znalazła się w szpitalu.
Było z nią źle, nawet bardzo, ale lekarze mówią że już jest lepiej, zostanie  tam przez jakiś czas. 
Spędziłam u niej cały dzień, a wieczorem padłam nawet nie wiem kiedy. 
Wiesz... ta noc była lepsza od poprzedniej, zdołałam zamknąć powieki i pogrążyć się we śnie aż na 3 godziny. Tyle czasu wystarczyło bym poczuła się jak dawniej, jak w Polsce...
Widziałam Nas... szliśmy w północ przez miasto, trzymając się za zmarznięte dłonie. Zatrzymaliśmy się na moście. Staliśmy objęci, patrząc w dal i rozmawiając o wspólnej przyszłości, o Naszym wymarzonym domku i trójce dzieci. Byliśmy tam sami, żadnej innej twarzy wokół... tylko My w otoczeniu gwiazd. 
Było tak cudownie...
Powoli  zbliżaliśmy się do swoich warg...byliśmy już prawie przy nich...
Nagle wszystko znikło, wyrwałam się ze snu krztusząc się od płaczu.
Niepewnie rozglądając się po pokoju doszło do mnie, że była to fikcja, pieprzony sen przez który będę się bała znowu zasnąć...
Będę się bała kolejnego rozczarowania...
Obok mnie leżał misiek - właśnie ten, który podarowałeś mi na urodziny. Ktoś powiedział, że jest to zwykła pluszowa zabawka, ale dla mnie jest to coś bardzo cennego. To właśnie dzięki niemu czuje Twoją obecność. Tuląc się do niego, czuje Twoje silne ramiona, a jego zapach to Twój zapach... 
Czy to obsesja? Nie... to tylko tęsknota za Tobą. 
Tęsknota, która z dnia na dzień coraz bardziej wyniszcza mój organizm. 
Aaa bym zapomniała... Chciałam Ci powiedzieć, że byłam dzisiaj na spacerze z kuzynką, poznałam jakiś ludzi. Byli całkiem sympatyczni. Kto wie, może się zaprzyjaźnimy...
Ale Misiu oni i tak nic nie zmienią... Kimkolwiek by nie byli, to nie zastąpią mi przyjaciół z Polski,    ani tym bardziej Ciebie. 
A właśnie.. co tam u nich? Jak się trzymają? Tęsknią za mną tak mocno jak ja za nimi? Bo.. ja żyję z nadzieją że mi wybaczyli.. że Ty mi wybaczyłeś.
Skarbie muszę Ci się do czegoś przyznać.. znowu się pokłóciłam z rodzicami. Wykrzyczałam im prosto w twarz że ich nienawidzę, że chcę żeby umarli. Przepraszam ,wiem jak  bardzo nie lubiłeś takich sytuacji, ale słysząc mamy rozmowę telefoniczną z wujkiem Januszem, nie wytrzymałam. Nie mogłam uwierzyć w to co mówi, chwaliła się jak tutaj jest pięknie, jak wszyscy jesteśmy szczęśliwi i że nawet ja się tutaj zaklimatyzowałam. 
Tak bezczelnie okłamywała swojego brata. 
Wstydziła się przyznać że nie radzi sobie z własnym dzieckiem, że nie wie co się u mnie dzieje, jak bardzo mnie oboje z tatą krzywdzą. Zobaczyłam w jej oczach, że moje słowa ją zabolały, że uderzyły prosto w serce, ale nawet jej łzy mnie nie ruszyły... zasłużyła sobie na to, bo to z jej winy tutaj jestem, to Ona nas rozdzieliła, a przecież jedności się nie rozłącza! 
Nigdy nie będzie jak dawniej, nie zaznam już szczęścia.  Nikt nie zobaczy mojego uśmiechu. 
Nie tak wyobrażałam sobie swoje życie... 
Boże... już nie mam siły, czuję że tęsknota mnie przerasta... 
Powinniśmy ten wieczór spędzać razem, wtuleni oglądając Nasz serial... 
Przepraszam... nie napiszę już nic więcej dzisiaj, nie przedłuże tego listu... ból mi na to nie pozwala.
Dłonie odmawiają posłuszeństwa, mięśnie opadają z sił. 
Ostatnie dwa słowa: KOCHAM CIĘ.
Mela





sobota, 27 kwietnia 2013

List 2.


Cześć Skarbie... 
To była moja pierwsza noc w tym miejscu, pierwszy wieczór bez Ciebie i pierwsze położenie się do łózka  bez twojego pocałunku.
Mówi się że pierwsza noc w nowym domu jest najważniejsza, że powie nam jak będzie dalej, 
ale wiesz Misiu... ta noc była koszmarnymi, ciągnącymi się godzinami, nie było ani minuty snu... byłam sama w wielkim pokoju. 
Towarzyszyła mi tylko tęsknota i ogrom łez spływających na poduszkę...
 Leżąc na łóżku ściskałam w dłoni przy lewej piersi Nasze zdjęcie, a spoglądając w sufit pogłębiałam się w wspomnieniach, które biją mi się w głowie. 
Kolejne minuty, godziny były wiecznością... tak bardzo brakowało mi Ciebie...
czułam się tak bardzo bezsilna i bezradna... 
Rankiem gdy promienie słoneczne wdarły mi się do pokoju , nie usłyszałam czułego 'miłego dnia Kochanie' od Ciebie, a telefon nie wyświetlił na wyświetlaczu twojego imienia.
Jak człowiek może żyć i normalnie funkcjonować bez drugiej części siebie? 
To tak, jakby ktoś rozerwał Ciebie na pół i jedną część wrzucił głęboko w rzekę...
Zresztą o czym ja Ci mówię... przecież pewnie sam wiesz jak to jest, przecież to właśnie nas los tak potraktował, nie dał nam innego wyboru, nie dał go mnie... 
Nie planowałam tego, nigdy nie chciałam żeby tak  to się skończyło, żebyś Ty został tam, a ja tutaj 
to nie tak miało być...
Teraz czuje się tak bardzo źle... boje się zamknąć powieki bo znowu zobaczę Ciebie, boje się wziąć do dłoni telefon, bo wiem że nie ujrzę na jego wyświetlaczu twojego imienia.
Moje serducho tego nie wytrzyma dłużej...
ale.. może to i lepiej... życie bez ciebie to nie jest życie dla mnie. łatwiej by było je zakończyć, ale przecież obiecałam że cokolwiek by się nie działo to się nie poddam... nie wiem co robić. 
Jestem tutaj drugi dzień a ja już nie znoszę tego domu i wszystkiego co go otacza. Nie mogę się patrzeć na szczęśliwe twarze rodziców, bo to przez nich, przez nich czuje się jak cień, jak ciało bez duszy. 
To oni nas skrzywdzili... to ich wina ! nienawidzę ich za to.. nie wybaczę im nigdy!
Jestem ich jedyną córką, największym oczkiem w głowie... chcę żeby tak samo cierpieli jak My teraz,
 żeby ktoś odebrał im mnie, żeby poczuli taką samą pustkę w sobie... 
Brakuje mi odwagi do tego kroku...
Nie wiem jak będzie dalej... czy poradzę sobie.
Chcę do Ciebie, chcę poczuć Twój oddech, chce wtulić się w Twoje ramiona i poczuć się tak cholernie szczęśliwa i bezpieczna.. 
To się nie wydarzy... już tego nie poczuje. 
Misiu... wiem że i Tobie nie jest łatwo..że przeżywasz to tak samo jak ja, albo i mocniej...
Obiecuję Ci że kiedyś się spotkamy... będzie to w  innym życiu, ale będziemy tam razem w każdej chwili, bez  problemów i zamartwień.. będzie to inny świat.. bajeczny, kolorowy - z Nami w roli głównej.
Nie wiem kiedy to będzie... za kilka, kilkanaście lat, a może za tydzień albo jeszcze dzisiaj... 
Nic nie trzyma  mnie przy życiu oprócz obietnicy danej tobie.
Przepraszam... przepraszam, że gdy już zabraknie mi całkiem sił do walki to się poddam.. ale jestem pewna że mnie zrozumiesz, bo zdajesz sobie sprawę że bez serca nie da się żyć.. a moje jest z Tobą. 
zostałam tylko pustym ciałem, bez serca i duszy. ból, który mi towarzyszy odbiera resztki energii do życia... 
Tak bardzo Cie Kocham a tak mocno tęsknie... nie chce żyć bez Ciebie, po prostu nie wyobrażam sobie takiego życia... nie jestem na to gotowa.
A Ty jak się czujesz Kochanie? jak sobie radzisz? co robiłeś dzisiaj? byłeś w szkole? a może przechodziłeś przez Nasz park ? 
Kochasz mnie jeszcze czy nienawidzisz? wierzę że mimo tego co zrobiłam , to nie przestałeś mnie kochać,
zawsze powtarzałeś że Twoje serce nigdy nie przestanie mnie kochać, a wręcz przeciwnie - z dnia na dzień będzie kochało mocniej.
Niby tyle kilometrów Nas dzieli, nie widzimy się, nie spędzamy ze sobą czasu ale jakaś część Ciebie jest ze mną, czuwasz przy mnie, czuje Twoją obecność.. tak.. to jest Twoja miłość do mnie.. 
i wiesz... ta myśl pozwala mi pisać ten list, który trafi do pudełeczka z koardką
tak.. właśnie do tego, które podarowałeś mi w moje urodziny,
a potem zostanie ono wsunięte jak najgłębiej w szufladkę pod moim łóżkiem 
obiecuję Ci Skarbie, że będę pisać codziennie, że nie zapomnę o Tobie... 
Mimo że tego nie przeczytasz, to będzie to mój własny sposób na rozmowę z Tobą.
Miłego dnia Kochanie... nie zapomnij wyprowadzić Pusi na spacer...
Pamiętaj... jestem przy tobie i tylko dla Ciebie próbuje sobie radzić. 
Nigdy nie przestanę Cię Kochać. 
Mela 

czwartek, 25 kwietnia 2013

List 1.

przed rozpoczęciem czytania, kliknij.




Przepraszam... przepraszam że nie potrafię inaczej, że nie umiem... 
Jeśli czytasz ten list, to znaczy że jesteś w naszym miejscu, miejscu pełnym cudownych wspomnień...
A ja jestem już w drodze do nowego życia, do nowego domu, do nowej mnie - bez Ciebie.
Polska - Manhattan
Ponad dziewięć tysięcy kilometrów od Ciebie...
Będę tam sama, sama w wielki mieście.
Nie... nie wydaje Ci się, to nie jest sen, ani mój żart...
To się dzieje naprawdę... już więcej nie wtulę się w Ciebie a Ty nie pocałujesz mnie czule w czoło, 
nie obejmiesz mnie z całych sił, a ja nie usłyszę bicie Twojego serca, nie...
Cholerny ból rozrywa mi klatkę piersiową, a serce boli, jakby zaraz miało przestać bić,
z oczu płyną łzy, które rozmazują tusz na kartce...
Ciało przechodzą dreszcze, dłonie trzęsą mi się tak bardzo jak wtedy, gdy podczas wielkiego mrozu zabrałeś mnie na spacer by spędzić tylko ze mną zimowy wieczór.
Jesteś najcudowniejszym człowiekiem jakiego kiedykolwiek poznałam.
największym szczęściem jakie mnie spotkało.
Zawsze będziesz przy mnie, w każdej sekundzie mojego życia będziesz ze mną o tu - z lewej strony...
Ten mały mięsień ledwo już bijący zawsze będzie należał do Ciebie.
Przepraszam  że nie umiałam powiedzieć Ci tego prosto w oczy, że zabrakło mi odwagi...
 Jestem zwykłym tchórzem.
Skarbie... tak bardzo Cie kocham...
Przecież  z nikim nie byłam tak szczęśliwa, jak z Tobą. nikt nigdy tyle dla mnie nie zrobił, nie był dla mnie tym, kim byłeś Ty...
Tyle tobie zawdzięczam... kawał mojego życia.
Wspomnienia z Tobą już na zawsze będą przy mnie, zostaną nierozłączna częścią mnie.
Życie jest niesprawiedliwe... tak bardzo niesprawiedliwe!
Pewnie po tym, co czytasz znienawidzisz mnie...
Ale może to i lepiej, może pozwoli Ci szybciej o mnie zapomnieć,
Lecz możesz być pewny, że ja o Tobie nigdy nie zapomnę.
Nie zapomnę Twojego uśmiechu, wielkich oczu i tych słodkich dołeczków w policzkach, każdy centymetr Twojego ciała będę mieć zawsze w pamięci.
Wszystko co razem przeżyliśmy, wspólne imprezy, spacery, moje urodziny których dzięki Tobie nie zapomnę do końca swoich dni i które były najwspanialszym dniem w moim życiu.
Wiesz Kochanie.... nie umiem sobie wyobrazić siebie bez ciebie, nowego życia... 
Już nie będę tą samą Melą wiecznie uśmiechniętą i zadowoloną z życia,
los sprawił że musiałam zostawić swoje dotychczasowe życie - Ciebie i zacząć je od nowa, 
w nowym kraju, z nowymi ludźmi...
Ale co mi z takiego życia? 
Przecież nie da się żyć bez serca.. a moje zostało przy Tobie...
Nie czuje się człowiekiem a jego wrakiem.
Przy życiu trzyma mnie tylko obietnica dana Tobie, ze zawsze będę walczyć i nawet jeśli nie będzie pisane nam życie przy sobie, to i tak się nie poddam, dla Ciebie...
Cholerne życie, przeklęty los.. daje nam wielkie szczęście żeby potem je odebrać, zostawiając sam ból i cierpienie...
Chcę tylko jednego - żebyś był szczęśliwy tak cholernie szczęśliwy... beze mnie.
Musisz mi obiecać że poradzisz sobie tam, nie masz mnie przy sobie, ale masz cudownych przyjaciół, których mi tutaj również brakuje. 
Musimy oboje nauczyć się żyć od nowa.
Wiem, że wymagam rzeczy niemożliwych, ale sama już nie wiem co robić... 
Tak bardzo cie Kocham, a muszę zostawić Ciebie tam samego...
Wiem również, że będzie to cholernie trudne, ale musimy spróbować, zrobimy to dla siebie nawzajem.

Musimy ponownie stać się dwiema różnymi osobami, ale nasze serca Misiu pamiętaj - zawsze będą razem. 
Bezsilność sprawia że nie mogę utrzymać długopisu w rękach, 
nie dam rady... nie napiszę już zbyt wiele.
To za bardzo boli, każde kolejne słowo wyciska kolejne łzy... 
Wiedz, że jesteś moim jedynym mężczyzną, najważniejszym na świecie. 

P.S. Nigdy nie przestanę Cię kochać.

Twoja na zawsze Mela.